ivi-strona

Dagmara Dziarnowska
(maj 2017 r.)

Biżuteria z zarodków

.

Dziś można rozsypać prochy zmarłych ludzi do oceanu, w górach, w niektórych częściach świata można przechowywać spopielonych zmarłych we własnych domach, a specjalistyczne firmy przerabiają skremowane zwłoki w diamenty. Nowością jednak jest pomysł australijskiej firmy, która przerabia pozostałe i niewykorzystane po procedurze in vitro ludzkie zarodki, na biżuterię. Wystarczy wysłać im słomkę z zarodkiem, dokonać wyboru błyskotki, zapłacić od 80 do 600 USD i czekać na odbiór biżuterii z dzieci. Problemem jest to, że chodzi o ludzkie zarodki które są wciąż żywe, a nie umarłe. Ale niestety, już zbędne. Taniej i wygodniej jest te dzieci przerobić na pierścionki, niż je reaktywować do życia, urodzić, wychować lub nawet płacić corocznie za ich dalsze przechowywanie. To jednak nie zwłoki, ale żywe embriony-dzieci, kiedyś w zamyśle wprowadzone tylko czasowo w stan kriokonserwacji, których rodzice dołożyli wszelkich starań i zbyt wiele trudu by one powstały, decydując się na procedurę IVF. W punkcie 19. instrukcji Dignitas personae m.in. czytamy, że „…propozycja rozmrażania tych embrionów bez ich reaktywacji, używając ich do badań jakby były zwyczajnymi zwłokami, jest niedopuszczalna”. Skoro nie wolno nam ich krzywdzić, rozmrażać do badań i traktować jak zwłoki, to tym bardziej nie wolno nam ich mordować i przerabiać na biżuterię. I jeszcze nazywać to sztuką sakralną – jak stwierdziła właścicielka firmy wyrabiającej taką biżuterię (raczej powinno to być „sztuką” karalną).

.

rubin

.

W Polsce ustawa o leczeniu niepłodności zabrania niszczenia zarodków, zdolnych do prawidłowego rozwoju, ale pojęcie to jest tak szerokie i niejasne, że wydanie zarodków rodzicom na ich prośbę może okazać się możliwe. Jednak w niektórych krajach na świecie prawo stanowione zezwala na bezkarne niszczenie embrionów i nie ma przeszkód, by kliniki wydawały rodzicom ich zarodki, a ci bezkarnie mogli tworzyć z nich biżuterię.

Jak może brzmieć reklama takiej firmy? Może np. „Zatopimy wasze dziecko w pierścionku” lub „Będziecie mogli zawsze mieć swoje bliźniaki przy sobie w kolczykach”, „Wasze dzieci nie zmieszczą się w wózku? Zmieszczą się w sygnecie” lub „Modna mama – naszyjnik z syna”…. Skoro dzisiaj powstają pierścionki z już niepotrzebnych, choć wciąż żywych zarodków, by – jak mówi jedna z matek która zrobiła biżuterię ze swojego dziecka – „znaleźć pocieszenie i radość i wreszcie zakończyć tą trudną podróż”, to możliwe że w najbliższym czasie modne stanie się przerabianie starych chorych ludzi na zegarki, które zostanie nazwane zegarmistrzostwem sakralnym. Bo czemu nie? Oczywiście niby tylko po to, by znaleźć pocieszenie i zakończyć ich trudną podróż na tym świecie i zawsze mieć ich przy sobie. Z miłości. Tylko do kogo? Żadna to miłość i radość i oszukane pocieszenie, gdy zabija się ŻYWE ludzkie zarodki, które gdyby tylko dostały szansę rozwoju w łonie matki, mogłyby urodzić się żywymi dziećmi. Żywych trzeba nakarmić, napoić, przyodziać, w dom przyjąć, pocieszać, nawiedzać, a grzebać tylko umarłych – nie żywych. Z czego tu się radować i czy zniszczenie własnych dzieci może dać rodzicom jakiekolwiek pocieszenie? Bóg powiedział do nas w Księdze Powtórzonego Prawa w piątym przykazaniu: „Lo tircach!” – Nie morduj! Ile razy musi nam to jeszcze powtórzyć?

.

.

.

.